Szlachetny pojedynek

Gdy kilka tygodni temu do zamku mego ojca dotarły wieści o organizowanej wyprawie na ziemie imperium nie mieliśmy już wątpliwości że jest to szansa dla mnie, by wykazać się w walce i zasłużyć na tytuł rycerza królestwa. Ze względów strategicznych wojna z imperium była bardzo niekorzystna dla nas, w końcu mieliśmy stały problem z orkami, mutantami i innymi zarazami tego świata, ale nie mi to rozstrzygać, gdy Pan wyrusza na wojnę to należy mu udowodnić że jest się godnym bycia rycerzem Bretonni.

Od kilkunastu dni poruszamy się na wschód, ale nadal jesteśmy w Bretonni. Poznałem już innych błędnych rycerzy jak ja z naszej prowincji. Pierre mówi że on pierwszy sieknie jakiegoś demigryfa, pfff chyba śni! On nawet nie trafi lancą w kopę siana, więc to ja zarżnę jedną z tych bestii. Muszę się czymś pochwalić jak wrócę do zamku mojego ojca. Calard opowiadał pewnego wieczora że bitwa z imperium będzie cięższa od potyczki z goblinami, bo widział na własne oczy jak kiedyś jakieś poselstwo z tego kraju prezentowało swoją broń – były to takie długie rury do których sypali jakiś magiczny proszek, który potrafił ściągnąć grom z jasnego nieba. Potem był straszny grzmot a w tarczy wypalony ślad po piorunie. Nie wierzyliśmy mu w te brednie, przecież każdy wie że zaklęciami posługiwać się mogą tylko służki Pani które na pewno nie potrzebują żadnych rur. Nawet widziałem dwie te tajemnicze kobiety, jakie one są piękne… No ale założę się że nasz Pan załatwił im słuszną ochroną przed „adoratorami”.

Dziś dowiedziałem się że do naszej wyprawy dołączyła grupa Wędrownych Rycerzy. Wspaniale! Jeśli Pani powiedziała im w wizji, że mogą na tej wyprawie zdobyć chwałę by znaleźć Graala to my na pewno nie wrócimy z niczym.

Wczoraj przekroczyliśmy granicę Imperium, pogoda jest fatalna, ciągle leje deszcz. Błoto jest takie, że mój koń jest brudny aż pod brzuchem. Parę godzin temu widziałem jak na drzewie wieszaliśmy paru naszych chłopów, podobno nie doczyścili koni swoich panów. Czuję że moi też będą bardziej zmotywowani.

Usłyszałem historię czemu właściwie wyruszyliśmy walczyć z imperium, otóż według Maurica kilka miesięcy temu na dworze naszego Pana gościł jakiś ważny wysłannik z imperium. Podobno mieli planować jakąś wspólną krucjatę przeciwko orkom, ale po srogo zakrapianej uczcie ten imperialista – pewnie Franz, zbałamucił żonę naszego Pana. Gdy to wyszło na jaw wszystkie plany wzięły w łeb a honor naszego Pana każe mu pokazać temu gwałcicielowi jak się z takimi postępuje. Oczywiście to tylko plotka i raczej nie mówiłbym jej głośno.

W końcu pogoda się poprawiła więc mogłem zobaczyć jak trzech szlachciców dosiada swych pięknych pegazów. O Pani jakie te stworzenia są piękne. Po powrocie powiedzieli że armia Imperium kieruje się w naszą stronę. Wreszcie! Mam już dość tego nijakiego żarcia którym „dzielą” się z nami okoliczni mieszkańcy. O dobrym winie można tylko pomarzyć... Dobrze że słońce świeci, może w taką pogodę jest im jednak trudniej ściągnąć piorun przez ten ich proszek.
Pani jest z nami!

Służki pani moze nie potrzebują rur, ale z nimi było by fajniej Very Happy

. A już myślałem na początku, ze jest to opowiadanie z Perspektywy Janusza Bretonni Razz

. No powodzenia w takim razie.

Szymonie to ty pisałeś ?
Kurde bitwa nie dograna ehhh. Ale bylo ciekawie.

Zamiast priesta wcisnąłem eko pegaza z lancą sv +1. Przyda się coś mobilnego ;]

No zawsze do odginania i zastraszania Very Happy

Fajnie opisane przygotowanie do Bitwy Wink

Chyba kopjuj wklej Smile

Nie wiem Nie czytam czesto Raportow Wink

Jakie kurna kopiuj, wklej, sam żem to napisał.
Co do raportu to najciekawsze w tej bitwie były 2 hity, po jednym na czołg w jednej turze, gdzie w obu weszło 6 ran Very Happy

.
Mój zabijacz czołgów został rozjechany przez czołg, także ten Wink

No ale bitwa niestety skończyła się zanim coś konkretnego się działo więc to na tyle.